Epimedia i ja

Uprawa epimediów w Polsce, zwłaszcza wschodniej Polsce, w miejscu, gdzie gleba jest uboga i piaszczysta, a cień na wagę złota, nie jest łatwa i prosta. Ale wiemy, co się dzieje, gdy jakieś rośliny do nas „przemówią”… Podejmujemy ten dialog! Tak też zrobiłam i zaczęła się wielka przygoda. Zaczęła się kilka lat temu i trwa, wciąż dostarczając przeróżnych emocji.

Nie było to pasmo sukcesów, były porażki i klęski, które kazały wyciągać wnioski. Podstawowy wniosek to okrywanie na zimę, kopczyk z kory większości epimediów zupełnie wystarcza. Pogodziłam się z istnieniem tej mniejszości, którym nie wystarcza…

Dziś z pokorą przyjmuję do wiadomości ograniczenia wynikające z warunków klimatycznych i mogę powiedzieć, że epimedia, które przetrwały u mnie, przetrwają wszędzie. Smak porażek znakomicie rekompensują sukcesy, a tych jest całkiem dużo i bardzo cieszą. Nie muszę chyba opisywać emocji, które towarzyszą nam podczas obserwowania wzrostu, kwitnienia, są niezastąpione.

Strona ta powstała, by promować epimedia i zachęcać do ich uprawy, nie są to rośliny powszechnie dostępne, łatwe do zdobycia, ale to tylko podnosi ich wartość. I nie o wartość materialną tu chodzi, walory dekoracyjne epimediów są ogromne, w tej kwestii nie ma wątpliwości, dylemat dotyczy tego, czy bardziej cenne i dekoracyjne są liście czy kwiaty 😊 A to już każdy rozstrzyga indywidualnie…

Moja kolekcja obecnie liczy ponad 200 gatunków i odmian, na pewno na tym się nie skończy. Zdaję sobie sprawę z tego, że zamieszczone tu opisy nie spełniają kryteriów ściśle botanicznego opisu, jednak uważam, że bez takich słów jak „wspaniałe”, „piękne”, „urocze” nie da się prawdziwie opisać epimediów 😊

Czas na podziękowania!

Dziękuję Kasi Redde, która stworzyła tę stronę, motywowała do pisania, służyła rozmaitym wsparciem i uparcie twierdziła, że zdjęcia są ładne 😊

Dziękuję Krystynie Zielińskiej, życzliwej recenzentce moich opisów, która odrzuciła swoje rygorystyczne standardy i przymknęła oczy na te niebotaniczne określenia typu „wspaniałe’ i „wdzięczne” 😊

 

Marta Widomska